sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 3

  W następny dzień gdy docierałam już do szkoły usłyszałam za sobą wołanie, to musiała być ... 
- LESLIE GŁUCHOLUUU ! - Alison. Odwróciłam się w jej stronę i zobaczyłam moją przyjaciółkę wyglądającą lepiej niż kiedykolwiek. Miała na sobie błękitną sukienkę i czarne balerinki. Na ramiona spływały dwa ciasno zaplecione warkoczyki, na policzkach widniał leciutki róż a rzęsy umalowane były tuszem. Gdy nachyliła się nade mną aby pocałować mnie w policzek na przywitanie natychmiast owinął mnie szal jej czekoladowo-truskawkowych perfum. 
 - Co Ci się stało? - spytałam zdziwiona, bo na prawdę byłam. Jednego dnia przychodzi do mnie w stanie dość tragicznym, nie ukrywajmy...A drugiego jakby przed przybyciem do szkoły spędziła w spa co najmniej kilka godzin! 
 - A co mi się miało stać? - odpowiedziała jakby najzwyczajniej w świecie nie wiedziała o co mi chodzi. - Aaa.. o to, kiedyś musi być ten pierwszy raz, co nie? - Powiedziała spoglądając na swoje ubranie. Tak, Alison pierwszy raz w życiu miała na sobie sukienkę, ciekawa jestem jaka będzie mina innych ludzi w szkole! - A po za tym nie zamierzam marnować czasu na tego idiotę. Niech patrzy i widzi co stracił! - kilka osób popatrzyło się w naszą stronę kiedy podniosła głos.
- Kiedy to załapałaś? - spytałam. 
- Jedząc hamburgera i oglądając jakiś tam odcinek ,,Powodzenia, Charlie" - Odpowiedziała Alison wesołym głosem, a ja zaczęłam się śmiać, bo przecież wczoraj Rixon powiedział mi to samo o jej zmianie nastrojów. Przytuliłam ją i poszłyśmy w stronę szkoły.
     Już po trzeciej lekcji miałam ochotę iść do domu, ale musiałam wytrwać, i tak miałam już wystarczająco godzin nieusprawiedliwionych. Zostały mi jeszcze 4 godziny, w tym historia - moja ulubiona lekcja. Nie ze względu na przedmiot, tylko na nauczycielkę. Lekcja z nią staje się na prawdę zabawna, szczególnie kiedy się na kogoś wydziera... Wygląda to mniej więcej tak że najpierw się tragicznie drze, strzelając przy tym zdania o treści " Schowaj te zęby bo mi parkiet porysujesz" lub " Jak Cię kopnę to wylecisz z uśmiechem na ustach " i inne podobne... Większość uczniów jej nie lubi, mówią że nie da się z nią wytrzymać i normalnie porozmawiać. Ale prawda jest taka że jeśli jesteś w porządku wobec niej - ona jest w porządku wobec Ciebie. 
   Na przerwie, przed lekcją historii krążyłam po korytarzu szkolnym w poszukiwaniu Alison, kiedy zobaczyłam dyrektora idącego w moją stronę. Oho, będą kłopoty. Odwróciłam się do niego plecami i szybkim krokiem szłam w stronę toalet. Tam nie wejdzie. 
- Leslie! Nie uciekaj! - wołał za mną... Zawsze ta sama scena. Ja uciekam, on mnie goni. Ma koło 40 lat, nie było dnia żeby nie przyszedł w garniturze, a na twarzy wyhodował kozią bródkę, na dodatek myśli że jest zabawny. Najgorzej. Gdy biegłam zastanawiałam się co znowu zrobiłam... Przecież starałam się być grzeczna. 
- O matko... matko, ratujcie! - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się w stronę dyrektora który.. leżał. Leżał na podłodze szkolnej, wszyscy się na niego patrzyli. Nikt nic nie zrobił, tchórze. Nie zbyt go lubię no ale bez przesady, skoro coś mu się dzieje należy pomóc - bez żadnych wątpliwości. Podbiegłam do niego szybko i przykucnęłam. 
- Proszę pana! Nic panu nie jest? 
- Chyba mam zawał... mam zawał! - odpowiedział słabym głosem.
- Co mam robić? Co mam robić?! - Nie wiedziałam co się dzieje, to całe zajście mnie przytłaczało. Nie lubiłam nie mieć kontroli nad sytuacją. Nienawidziłam. Kiedy popatrzyłam na twarz pana Morissa zauważyłam na jego twarzy uśmiech, śmiał się ze mnie. Najzwyczajniej w świecie się śmiał. Rówieśnicy którzy zdążyli się zebrać w okół nas, patrzyli na niego zdziwieni. Dotarło do mnie że dałam się nabrać. Jak wiśnia w kupę. Nie wierzę że byłam taka naiwna. Dyrektor wstał, wziął mnie za ramię i kolejny raz parsknął śmiechem, drobinki jego śliny poleciały mi na policzki, obrzydzona tym, szybko je wytarłam. 
- Mógłby pan trochę nad tym zapanować? 
- Przepraszam drogie dziecko, ale nie mogę. Nie wiesz nawet jaką miałaś minę jak mnie zobaczyłaś na podłodze. Nie mówiąc o tym jak powiedziałem że mam zawał!  - Kolejny śmiech. Kolejna ślina na moich policzkach. " Bleee " wydukałam. Zbliżaliśmy się już do jego biura. Nie wiedziałam co tam na mnie czeka. Gdy otworzył przede mną drzwi zobaczyłam jego sekretarkę z którą trzy miesiące temu miał romans. Znałam każdy jego sekret. K.A.Ż.D.Y! Ale mimo że tyle razy rozmawiałam z jego żoną nigdy jej o tym nie powiedziałam. Nie chciałam żeby pan Moriss miał nie przyjemności za jeden głupi wybryk. Mimo że mnie denerwował to w głębi duszy nic do niego nie miałam i muszę przyznać że nawet go polubiłam przez te 6 lat. Widząc rozbawioną minę pracodawcy spytała co się stało a on tylko machnął ręką i znów zaczął się śmiać. Pani Alga - bo tak miała na imię sekretarka (obrzydliwie szczerze mówiąc), była ciemnowłosą kobietą o długich nogach, zawsze nosiła wysokie szpilki co jeszcze bardziej podkreślało jej figurę. Dziś miała na sobie fioletowe buty - jak podejrzewałam na wysokich obcasach. Na krągły tył swojego ciała założyła obcisłą, wysoką czarną spódniczkę sięgającą do połowy ud. Wciśniętą w nią została fioletowa koszulka w kratkę. Na jej zapudrowanej szyi widniał srebrny wisiorek. Weszłam do gabinetu, wprowadzona przez pana Morissa i ujrzałam... 



5 komentarzy:

  1. Kurcze,bardzo ciekawe.Przeczytałam linijke i tak się wciągnełam że przeczytałam wszystko :)
    Pisz dalej i powodzenia w dalszym pisaniu.
    Zapraszam http://kolorowe-chmury.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też podoba mi się Twój wygląd bloga. Taki minimalistyczny, acz ładny. ^^
    Interesująco piszesz. Tak jakby każda linijka była dobrze przemyślana, wszystkie zwroty idealnie pasują, co tylko porywa do czytania.
    Obserwuję i życzę powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe i wciągające te opowiadania :) Nie mogę się doczekać kolejnego wpisu, powodzenia i weny twórczej do kolejnych opowiadań życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadania :)
    http://autografy-patrycji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Staraj się omijać dodatkowych tekstów w nawiasach - jeśli to niezbędne to wpleć je w zdanie za pomocą przecinków. No i najgorsze - nie urywaj rozdziały w połowie zdania. To najgorsze co można zrobić ;p Serio xd
    Cóż, ciekawe co zrobiła xd lecę dalej :)
    PS. Wyłącz tę głupią weryfikację obrazkową xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy szczery komentarz. :) Daje mi to pewną motywację do dalszego pisania ♥